Pustynia nie była wymarła i spalona słońcem. Pójść do piachu? Tu nikt tak nie mówił,
nikt nie znał tego powiedzenia. Bo pustynia nie była umieralnią. Nie była
cmentarzyskiem, statycznym i dusznym. Nie była nieruchoma. Ona tętniła życiem. Nieustające
ruchy ziarenek były jak krążąca w żyłach pustyni krew, złota i parna, jak
płynny ukrop, pulsujący pod skorupą upału.
Pustynia była pełna kontrastów. Bywało tu jasno i duszno,
ale też chłodno, nawet bardzo, ciemno i gwieździście. Bywało pięknie. Zwłaszcza
w księżycowe noce, gdy na horyzoncie szalały piaskowe burze. Tworzyły w
krajobrazie wymyślne rzeźby, kruche i nietrwałe, rekompensując deficyt ścian temu najdziwniejszego
w świecie labiryntowi.
A jednak nie można było tu zabłądzić, jeśli tylko powierzyło
się pustyni swój los. Lub znalazło się sojusznika. Wiedzieli o tym zarówno mali,
toczeni zarazą bezsenności chłopcy, jak i wilki, poszukujące nie watahy, a
wytchnienia.
Czerwony księżyc.
Pełnia w super edycji.
Miękkie ślady
łap i krwawe plamy, wsiąkające w piach.
Spojrzenie
miętowych oczu, przesuwające się wzdłuż tego tropu. Dziecięce serce, pełne
odwagi i smutku, wypełniające wyobraźnię obrazami indyjskich wilków, zamieszkujących
niedogodne piaszczyste tereny. Tropienie jako zapowiedź przygody, zabawy, tak
rzadkiej.
Noc, ferwor,
lęk, coraz gęstsza ścieżka krwi. Ciemny, powiększający się kształt, wieńczący
trop. Szarobure futro, blask kłów, powarkiwania rannego zwierzęcia. Dzikie, różnobarwne
ślepia.
Kłapnięcie
szczęk, atak. Tańczący piach. Panika i dzikość. Ostrzegawcze spojrzenie Shukaku.
Skomlenie. Porozumienie.
‘Cause I know that time
has numbered my days
And I’ll go along with
everything you say
Sprzymierzali się bardzo ostrożnie. Chłopiec widział kły i
pazury, ale też coś, czego nie mógł zaoferować mu piasek: ciepło nocą i trochę
towarzystwa. Ufał pustyni, która ich na siebie naprowadziła, a wilk zaufał
chłopcu i pozwolił mu się oswoić. Przez jakiś czas mogli na siebie liczyć.
Dlatego, że pewne chwile i pewne miejsca tworzą okoliczności, w których mają
szansę zaistnieć sytuacje i konfrontacje nieprawdopodobne w skutkach.
A teraz chłopiec, który dorósł i wilk, który na nowo
zdziczał, znów zmniejszali do siebie dystans na tym samym terytorium, co kiedyś.
Obawa przed spotkaniem pozostała, ale zmieniła swoje podłoże. Zniknął strach
przed kłami i potworami. Teraz przerażenie budziły wieści, które się niosło i
na które się czekało, niechętnie. Wieści i reakcje, jakie mogły wywołać.
Dlatego żadne z nich się nie spieszyło.
I cry Babel, Babel, look
at me now
the walls of my town,
they come crumbling down
Noc była z tych budzących zachwyt. Plastyczne, zdobione
miękkimi szarościami obłoków niebo okalało pustynię atramentową kopułą. Było
cicho i spokojnie. Księżyc próbował odbić w piaskowej tafli swoje półokrągłe
oblicze, zsyłając na nią niebieskawą poświatę. Pustynia epatowała nostalgią.
And my ears hear the call
of my unborn sons
Kazekage kroczył powoli, nurzając bose stopy w chłodnym piasku.
Czuł, jakby stąpał po miękkim dywanie. Gurdę z piaskiem, którą zwykle dźwigał
na plecach, zostawił w swojej komnacie. Nie podejrzewał, by coś mu groziło.
Poza tym czuł się bezpieczny w pustynnym otoczeniu. Zbędny balast tylko
zakłócałby relaks, jaki mimo wszystko niosła ze sobą ta przechadzka.
Tak samo jak kiedyś, wypatrzył wilczą sylwetkę już z daleka.
Pojawiła się na tle księżyca, na szczycie najbliżej z wydm. I tak samo jak wtedy,
nie zdziwiła go obecność tego zwierzęcia. Wypatrywał go, spodziewał się go
ujrzeć. Blask pełni powlekał zmierzwioną wiatrem sierść srebrnymi nitki. Bezwiednie
zamknął dłonie, czując łaskotanie w ich wnętrzu. Ogarnęło go wspomnienie samego
siebie, jako dzieciaka wczepiającego palce w futro wilka, który pozwalał mu czasem
wozić się na swoim grzbiecie.
„Gaarrra z Pustyni”, usłyszał w myślach to powitanie, gdy się
zbliżył, a wilk przekrzywił łeb, patrząc na niego parą czarno-niebieskich ślepi.
Gaara skinął mu nieznacznie głową.
– Zbyt długo już u mnie bawisz – rzekł, zakładając ręce na
ramiona. – Nie możesz się tu ukrywać przez wieki.
Wilk wywrócił swoimi dziwnymi ślepiami w bardzo ludzki
sposób.
„Marrrudzisz”.
– Jak długo zamierzasz jeszcze udawać, że świat przestał istnieć?
– zapytał Gaara, mimowolnie podziwiając zwierzę, emanujące wilczą gracją.
„Przyszedłeś mnie
pognębić?”
Zawahał się, nim odpowiedział. W gruncie rzeczy, tak właśnie
było, choć nie był to jego jedyny cel. Zastanawiał się, czy jest sens ubrać to
w eufemizmy. W końcu zadecydował, że owijanie w bawełnę niczego nie ułatwi, a
co najwyżej jeszcze to wszystko utrudni.
And I know their choices
color all I’ve done
– Twój wybuchowy chłoptaś nie żyje – oznajmił po prostu. Nie
był w stanie nacechować tej informacji choć odrobiną smutku. Nie tylko dlatego,
że okazywanie uczuć nie było jego mocną stroną, ale akurat to była dla niego dobra informacja, więc gdyby już miał coś okazać,
mogłaby to być tylko radość. A naprawdę nie miał zamiaru nikogo pogrążać
bardziej, niż przez sam fakt informowania o czyjejś śmierci. Darowałby sobie,
ale miał nadzieję, że poprzez to wyrwie pustkę, która już zbyt długo gościła w
wilczym sercu, któremu kiedyś zawdzięczał przetrwanie. Nawet jeśli musiał zastąpić
tę pustkę gniewem i bólem, może pragnieniem zemsty. Jeśli to była jedyna droga,
to on był jedyną zdolną do tego osobą.
Nie musiał długo czekać na reakcję, jakiej się spodziewał.
Wiatr przybrał na sile. Nagle, chłostając podmuchami jak
urwanymi krzykami. Pod jego wpływem w promieniu kilku, kilkunastu metrów piach
podrywał się w górę. Wirował, chaotycznie, zaszumiając ostrość widzenia jak
zbyt duża ziarnistość na fotografii. Wiatr dął coraz gwałtowniej i wciąż się
wzmagał, a Gaara, choć wiedział, do czego to prowadzi, miał ochotę stać w
miejscu i obserwować formujący się huragan. Był ciekaw, jak daleko to zajdzie,
ale kiedy piach zaczął osuwać się spod jego stóp, przypomniał sobie, do czego
pierwszym stopniem bywała ciekawość. W tym konkretnym przypadku mogło dosłownie
chodzić o piekło, bo kiedy przeskoczył w inne miejsce, również zaczął się
zapadać. Podniósł zdziwiony wzrok, ale przez gęstą ścianę kurzu zobaczył przed
sobą tylko jedno z oczu, to odbijające światło, zapalone jak ostrzegawcza
lampka.
You ask where will we
stand in the winds that will howl
as all we see will slip
into the cloud
Wyciągnął przed siebie otwartą dłoń i zacisnął ją w pięść.
To wystarczyło, by piasek opadł i przestał pochłaniać jego kostki.
– Nie przesadzaj – ostrzegł, nie spuszczając otoczonych
czarnymi obwódkami oczu z kształtów, które teraz ukazały mu się zza kamuflażu
wichury. Ludzkich kształtów. Część niego pragnęła odwrócić wzrok, ale druga, kage część, nie dała się speszyć. Sam
nie wiedział, czy trudniej mu patrzeć na nagość czy w te pełne zobojętnienia
oczy, które jako jedyne się nie zmieniły. Chociaż…
– Niech zgadnę. – Głos, który usłyszał, był niski i
ochrypły jak u kogoś, kto długo nie wydobywał z siebie dźwięków innych, niż
warknięcia. – Czy ten idiota wpadł na uroczy pomysł, by uwolnić świat od swojej
głupoty i postanowił sam się unicestwić?
Gaara czujnie wpatrywał się w twarz tuż przed nim. Szukał
oznak wzburzenia, złości, czy też bólu, ale prócz tego, że przed chwilą stał
oko w oko z cyklonem, nic nie wskazywało, by informacja, jaką przekazał,
budziła większe emocje. Mimo to nie mógł się oprzeć wrażeniu, że to na co
patrzy, to jedynie maska, która zaraz popęka.
Postanowił na to poczekać.
So come down from your
mountain
and stand where we’ve
been
– NO WYSADZIŁ SIĘ CZY NIE?! – Nasiąknięty niecierpliwością
krzyk był już o wiele bliższy temu, co pamiętał i czego się spodziewał. Skinął
głową, a postać przed nim parsknęła gniewnie i wreszcie odwróciła od niego ten
upiorny, gorąco-chłodny wzrok, wznosząc oczy ku niebu, jakby tam znajdował się
ktoś, kogo mogła obwinić. Długie, czarne włosy spłynęły zza jej ramienia, gdy
wzięła się pod bok, kręcąc głową, a Gaara zauważył, że od skroni zdobiło je
teraz wyraźne pasmo przedwczesnej siwizny.
– Co zamierzasz z tym zrobić? – zapytał, twardo utrzymując wzrok
na poziomie różnobarwnych oczu.
– Co zamierzam zrobić z
czym? – Słysząc ten ton, Kazekage natychmiast pożałował, że w ogóle
przyszło mu do głowy zadawać jakieś pytania. – Na bogów, co w ogóle można zrobić
w sytuacji jak ta? Wyzbierać z
atmosfery jego cząstki i pierdolnąć mu mowę pogrzebową?
You know our breath is
weak and our body thin
Nieustępliwe, nieco szalone oczy znów świdrowały Gaarę, ale
on równie wytrwale nie odwracał wzroku. Mierzyli się spojrzeniami, aż wilczy,
czy też człowieczy umysł pojął, że Gaara nie zadał tego pytania bez powodu.
Wtedy niewesoły, gorzki śmiech potoczył się po pustyni.
– Czyli coś wiesz. – Czarno–niebieskie spojrzenie było teraz
podejrzliwe, a głos brzmiał dużo bardziej kpiąco. Gaara milczał. – Więc po co
mi powiedziałeś? Nigdy nie trzymałeś ani ich, ani mojej strony.
Kazekage wzruszył ramionami.
– Nigdy nie byłem po niczyjej stronie, prócz swojej własnej
– odrzekł, unosząc podbródek – ale
zwyczajnie nie mogę już dłużej patrzeć na ciebie w takim stanie. Snujesz się po
mojej pustyni, jak swój własny cień. Udajesz, że nic cię nie obchodzi.
Tchórzysz i wegetujesz. – Nim jeszcze skończył, ludzka sylwetka zaczęła się
wyginać, rozrastać, a kiedy znów przywdziała
wilczą skórę, ruszyła na niego, obnażając kły.
You’ll build your walls
and I will play my bloody
part
– Dobrze – mówił dalej Gaara. Na jego ustach pojawił się
nikły, nieznaczny uśmiech, gdy odpierał atak murem piasku, który zwierzę
forsowało, wściekle drapiąc pazurami. – Rusz wreszcie ten zapchlony zad i zrób
coś, cokolwiek.
„Co ci zależy?!”,
usłyszał w swojej głowie.
– Kiedyś zadałem ci to same pytanie – skwitował, trzymając
się za ramiona, bezpieczny, otoczony piaskiem. – Pamiętasz swoją odpowiedź?
Potężne wilcze łapy uderzały w piach, próbując wykopać wyrwę
w jego obronie. A jednak Gaara doczekał się pełnej zwierzęcego warkotu
odpowiedzi.
„Akurat. Nie mam.
Nic. Innego. Do. Roboty”, brzmiało jak wydukane z trudem, ale wybrzmiało.
– Mógłbym dzisiaj rzec to samo.
To tear, tear them down,
well I’m gonna tear, tear
them down
„Ale jest coś
jeszcze.”
– Widzę, że twój instynkt ma się całkiem nieźle – przyznał Kazekage.
– Istotnie, jest coś jeszcze.
Beznamiętne oczy
Gaary utkwione były w ścianie piasku, zza której nie słyszał już wściekłych
ataków. Pozwolił jej się rozpaść. Wilk stał tuż za nią, ziając i wpatrując się
w Gaarę wyczekująco.
– Ktoś się do tego przyczynił. – Kazekage odczekał chwilę,
nim zdradził kto. – Uchiha Sasuke.
Oboje zamilkli. Na długą, długą chwilę.
„Przyda mi się
wsparcie”.
– Mnie w to nie mieszaj. I tak już za dużo zrobiłem.
„Hidan. Potrzebuję
Hidana.”
– Hidan też nie żyje.
Śmiech, wilczy, posępny.
„Hidan nie może umrzeć.”
– Tak słyszałem. Ale podobno gryzie ziemię.
„Po prostu powiedz
mi, gdzie jest ta ziemia.”
– Akurat tego nie wiem. Myślę jednak, że mogę wskazać ci
kogoś, kto posiada taką wiedzę.
„Świetnie. Założę
się, że to ktoś z Liścia.”
Like the city that
nurtured my greed and my pride
I stretch my arms into
the sky
Kiedy Kazekage odszedł, za jego plecami jeszcze długo
rozlegał się rozdzierający skowyt wilka. Bardzo długo, całą jego drogę do domu.
Całą noc, pełną rozmyślań. A kiedy nastał świt, wilk wracał. Pęd wiatru ścierał
pianę, którą toczył z pyska podczas biegu. W jego łbie rozpościerał się tylko
jeden, panoramiczny obraz: Ukryta Wioska Liścia.
But I’ll ride home
laughing, look at me now
The walls of my town,
they come crumbling down
A pośród jej zwizualizowanych murów obijało się kilka
nazwisk.
Uchiha Sasuke.
Nara Shikamaru.
„Ktoś jeszcze?”
Milczał.
Dłużej niż przedtem.
„Czy jest ktoś jeszcze, komu należy się
wpierdol?”
Jeden z
kącików ust Gaary drgnął.
– Już nie
udajesz, że ci nie zależy?
„Odpowiedz.”
– Wtedy pewno
mi też się oberwie.
„Ty. Zawsze byłeś mi jak młodszy brat. Obiecuję,
że ci daruję.”
‘Cause I know my
weakness, know my voice
And I believe in grace
and choice
– Co za
wspaniałomyślność. Tak jakbym miał nie dać ci rady.
„Mów.”
– Pamiętasz,
jakie Deidara miał… zdolne ręce? – Kazekage mógłby przysiąc, że widział coś
niemożliwego. No bo czy futro mogło się rumienić? – Swego czasu zasłużył sobie,
żebym pozbawił go jednej z nich.
„A kto pozbawił go drugiej?”
Ten celny wniosek trochę go zaskoczył, bo Gaara nie był
pewien, czy to dobry pomysł, zdradzić jeszcze więcej. Chciał upiec kilka
pieczeni na jednym ogniu, owszem, nie chciał jednak, by posypało się więcej
łbów, niż to było konieczne. Ale jeśli myślał, że uda mu się wykręcić i coś
przemilczeć, pomylił się.
Może to i dobrze, pomyślał, że między nimi
dojdzie do konfrontacji. Tylko że powinno do niej dojść z innego powodu.
W końcu musiał dopowiedzieć resztę. I tak nie pozwolono by
mu odejść, gdyby nie wyjawił wszystkiego. I teraz echo tego ostatniego nazwiska,
najbliższe z całej tej bandy imion, obijało się w wilczym umyśle najgłośniej,
wzmagając całą wściekłość.
And I know perhaps my
heart is farce
Hatake.
But I’ll be born without
a mask
Kakashi.
Oż kurwełe, no początek znałam nie, ale to z tym huraganem i jednym świecącym okiem niczym potwór, no kuźwa, no :D
OdpowiedzUsuńTy powiem Ci, że generalnie miałam podejrzenia, co planujesz, ale zbiłaś mnie z tropu, teraz totalnie se tego nie wyobrażam, ale to sprawia, że jestem w chuy ciekawa.
Ok, czyżby znowu mieszanina zemsty i wynikający z tego dziki wilczy romans? Z Hatake, a gówniarze, a tak Saska pewnie pognębić, martwi mnie Shikamaru, lubiłam dzieciaka.
Hm, tylko, że Hatake i reszta nie pomogą jej uratować... no Hidana to jeszcze można uratować, ale jej nie pomogą raczej, a reszty i tak już nie uratuje, więc serialnie nie wiem, co Ty tam planujesz.
Zarraz rromans, czy to tak oczywiste? ;D No, coś tam kombinuje, zobaczymy co z tego wylezie ;P
UsuńHeh, mam pewien plan ^^
Ależ to było, zaczekurwabiste q_q
OdpowiedzUsuńChcę więcej q_q Błagam.
To jest tak zajebiste, że aż nie wiem co mogę powiedzieć ><!
Nic już więcej nie powiem, po prostu poczekam na 1 rozdział.
Pozdrawiam,
Uchiha Hinata
Nowy blog zapowiada się całkiem całkiem. Niedawno przeczytałam pozostałe i przysięgam to była miłość od pierwszego bloga. Mam nadzieje, że nie karzesz długo czekać na następny rozdział c:
OdpowiedzUsuńŻartujesz? Przeczytałaś pozostałe? Chyba nawet ja tego nie potrafię ;P Kobieto, zaraz zacznę Cię podziwiać ;)
UsuńAle... Nie, nie czerwienię się, nie, nie potrafię.
Cieszę się, w choj ^^
No, też mam nadzieję, że znajdę duuuuużo czasu na pisanie. W końcu święta za niedługo ;D
;*
No i Wilczek pokazał kły. Podziwiam, po kilku linijkach tekstu od razu się spodziewałem Twoich ulubieńców. Nawet tylko czystej wzmianki : Deidara, Hidan, Kakashi... Dziwie się , ale pff znając Wilka to pewnie znajdzie sposób, żeby wskrzesić Deidarę. Masz ciekawy plan i mam pewne podejrzenia, dlatego masz mnie. Jestem i czytam. Cieszę się, że osobiście mi powiedziałaś, że masz coś nowego :). Do zobaczenia wkrótce w I rozdziale :)
OdpowiedzUsuńCześć! ^_^
OdpowiedzUsuńTwój blog został właśnie dodany do Lapidarium Narutowskiego. W imieniu załogi LN bardzo dziękuję za wybranie naszego spisu i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów. (:
Pozdrawiam!
Wilczy...
OdpowiedzUsuńJak Boga nie kocham, dawno nie byłam tak bardzo oczarowana czyimś pomysłem i nietuzinkowym stylem, a trochę w tych blogach już siedzę. Oii, widzę również, że Kakashi będzie odgrywał całkiem istotną rolę.
Kupuję to!
<3 tak bardzo zmotywowany Wilczy... ^^ Bardzo!
UsuńBlog został dodany do Katalogu Euforia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Białko :>
Zapowiada się ciekawie, więc niecierpliwie czekam na dalszą część ^^ Czyżby Kakashi odgrywał jedną z głównych ról tego opowiadania? No i co z Gaara? :) Pojawiać się będzie, czy jednak jest drugoplanową postacią, taką, która miała nas tylko wprowadzić w klimat? :)
OdpowiedzUsuńPisaj, pisaj :*
Nie będę nic zdradzać ;D
Usuń<3
Ale Kazumi! Czemu ja do Cb wejsć nie mogę, co znaczy , że 'usunięty'??!!
Ahhh kurcze... :P Ja nabroiłam pod względem bloga :D No i pod względem pisania... Hmm zwalam to na hormony ciążowe, termin się zbliża wielkimi krokami (w końcu 29 marca już tuż tuż :P) więc może wena do pisania również wróci :P Nie wiem czy zdecyduje się ponownie na bloga, ale na pewno jak coś więcej napiszę i będzie to godne żeby komuś pokazać to odezwę się do ciebie o prywatnego e-maila :) Żeby ci oczywiście moje wypociny wysłać ;)
UsuńKazumi! Albo jestem najgłupszy Wilczy świata, albo... Będziesz mamą?! Omg! Gz! Ło je, nie zapomnij mi dac znac, juz Ci rzucam mailem: leechdemon@outlook.com
UsuńOdezwij się!
No z powodu bloga mi cholerrrrnie przykro jest! Ale dobrze, że nie zarzucasz myśli o pisaniu ;)
Chciałam napisać coś na temat czerwonego księżyca i babel i pustyni, która kojarzy mi się z wysuszoną trawą na lotnisku, ale przeczytałam Uchiha Sasuke i już nic więcej od życia nie potrzebuję.
OdpowiedzUsuńWilczy, wykopałaś we mnie moją starą obsesję na punkcie emo-cioty i nie próbuj mi go spedalić, ani zabijać ani nic z nim robić złego! TO jest moja pierwsza mangowa miłość! :D
I błagam, nie zrób z Gabrysia ciepłej kluchy, jaką zrobił z niego Tite. Daj mu się wkurwić.
Proszę wskrzesić Darka! Darek ze swoimi najlepszymi skillami bycia zajebistym kochankiem, no weź. On musi żyć.
I Marjanek z odpiętą koszulą, no gdzie zakopany leży, nie może, bieremy łopate i kopiemy! Ale już! :D
Ale tak na poważnie, to Babel wlazł, razem z czerwonym księżycem i pustynią, tak wiem, tylko ja widzę w tym jakikolwiek sens i tylko ja umiem to połączyć, więc weź to wykorzystaj dalej, zrób z tym coś.
Wilk i piasek? już gdzieś ten motyw widziałam. Wilk wtedy wygrał i tu też powinien. Tylko, ze tam piasek był zły, a tu jest dobry. Chyba.
Gdzie jest Puszek, mój ulubiony kompan do picia?
I przede wszystkim: GDZIE JEST CIĄG DALSZY?!
ja jeszcze nie skończyłam. Mam całą nockę na analizowanie każdego słowa z osobna i przypisywania mu motywów i analogii.
Kurde, nie Tite, tylko Kisiel. Jezu, jaki wstyd.
UsuńCo robi Meg przed snem? Czyta. Na czym? Na telefonie. Jestem tak zdeterminowana, że zaznaczyłam sobie cały tekst, co by tylko przeczytać. Tak, pało, na telefonie się ni chuja nie da czytać XDXD. Ale ja się, kuźwa, nie poddaje.
OdpowiedzUsuńWiesz, na Naruto to ja się znam jak Byakuya na żartach. Chociaż on pewnie jest w tym lepszy niż ja zaznajomiona z tematyką tego animca/mangi. Mimo wszystko jesteś moim bogiem i bede czytać i tak xD.
Ja tu podejrzewam, ze nasza wilcza (jezu, czekawe dlaczego akurat wilk xdd) bohaterka zapoluje na dziką/cichą zdobycz xD. Wgl ya made my day. Jezu, całe szczęście to nie SasuSaku. Tyle tego, że aż mnie głowa boli, a mnoży się jak grzybki ( i to nie takie jakie ja bym se życzyła) po deszczu.
Ale Kakasz... Nie no on jest zdecydowanie hot. Ogoromcych scenach pisac nie muszę, że czekam, że niecierpliwa, że już chcę xdxd.
Kurwa, nawet za bardzo się do fabuły nie odniosę, bo nie znam. Chuj, będę poznawać wraz z czytaniem twojego bloga.
AHA, JA CHCĘ MOCNO WIEDZIEĆ CO U GRIMMA I JAKIE PLANY NA POTOMSTWO, ZATEM NAPIERDALAJ DROGĘ, MOJA MIŁA!